czwartek, 17 kwietnia 2014

Prolog

I nareszcie skończyłam pisać prolog. Oczywiście kilka następnych rozdziałów jest już gotowa, ale myślę, że jeśli to Wam się spodoba to resztę będę wstawiać tak co 3, 4 dni. Chciałabym abyście szczerze wyrazili swą opinię. I od razu chciałam napisać, że prolog nie świadczy o tematyce opowiadania. Ta powieść będzie pisana w stylu książki, dlatego na pewno w każdym moim poście nie będzie działa się jakaś akcja, bo tu nie tylko o to chodzi. No to miłego czytania. :)
Aha i co najważniejsze nie życzę sobie, aby ktoś kopiował to co tu zamieszczam. to są tzn. prawa autorskie. Uważajcie, bo według prawa jest to karane wysoką zapłatą ! Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na taki pomysł. 



Stukot maszerowania żołnierzy stawał się coraz bardziej odległy. Teraz nadarzyła się okazja do ucieczki. Ale co jeśli nas złapią ? Co wtedy sanie się z dziećmi ? Gdy mi je odbiorą już nigdy nie otrząsnę się z żalu i smutku. Nie, to niemożliwe. Muszę myśleć pozytywnie. Przecież chodzi tu o życie mojego syna i córki. To nie czas na użalanie się. Wychyliłem się zza budynku. Na ulicy było pusto. Nic nie wskazywało na to, aby pozostał tu jakiś strażnik. Odwróciłem się w stronę dzieci.

- Ines posłuchaj mnie. Teraz spróbujemy przedostać się do statków. Tam czekają dziadkowie. Zabiorą was w bezpieczne miejsce. - dziewczynka nie wykazywała choć trochę zainteresowania. Leżała skulona trzymając brata w swych objęciach. - Słyszałaś co mówiłem ? To bardzo ważne, słyszysz ?

Dziecko ledwie zauważalnie kiwnęło głową. Swym wzrokiem wciąż była nieobecna.

- Dobrze. Więc zaraz zaczniemy tam biec. Weźmiesz brata za rączkę i  nie wiadomo co miało by się wydarzyć nie możecie się zatrzymać. Ja będę zaraz za Wami. Postaram się chronić was od tyłu. Rozumiesz ? - znów lekki ruch głową.

Nagle dostrzegłem łzy na jej twarzy. Ines po prostu się bała. W tej chwili nie mogę mieć jej tego za złe. Nawet mnie, starszego człowieka zżera wielki strach.

- Kochanie co się stało ? - delikatnie ścieram jej łzy z twarzy.

- Nie chcę Cię stracić. Nie chcę zostać sama. Bardzo Cię kocham tatusiu i nie chcę, żebyś odchodził. - smutna wtuliła się w moje zdrowe ramie.

Zdający sobie sprawę, że jest to nasze ostatnie spotkanie uraniam kilka łez. Nie potrafię odnaleźć słów, które wyrażą mej córce co teraz czuję. Najważniejsze żeby nie traciła wiary, więc muszę dać jej nadzieję. Bo tylko ona może pomóc nam w tej sytuacji.

- Nie martw się Wszystko będzie dobrze. Nigdy nie będziesz sama, nawet gdy mnie zabraknie. Pamiętaj, że ty masz dla kogo żyć. Musisz zaopiekować się Noahem i dziadkami. Ja też bardzo Cię kocham. - jednak są to tylko puste słowa. - A teraz chodź. Musimy szybko dotrzeć do statków.

Podniosłem dzieci. Ostatni raz je ucałowałem i pobiegliśmy. Przeciskaliśmy się przez tłumy przestraszonych ludzi. W połowie drogi zostaliśmy tylko z niewielką ilością osób chcących dotrzeć do portu. Od wejścia na statek dzieliło nas kilka metrów. Byłem przekonany, że uda nam się stąd odpłynąć, gdy nagle zaczęły padać strzały. To żołnierze mierzący do nas z dachów budynku i nacierających na uciekinierów z boku alejki. Starałem się uchronić dzieci własnym ciałem. Na szczęście nie dopadła nas żadna kula.
Nagle dostrzegłem człowieka wołającego o pomoc. Był to starzec, który został postrzelony w nogę. Gdy ujrzałem, że dzieci znajdują się na pokładzie, postanowiłem podejść do potrzebującego. Podarłem swą koszulę i zawiązałem skrawek na ranie starca. Miałem nadzieję, że może choć trochę to pomoże. Wspólnymi siłami udało nam się  wstać. Jednak nie zaszliśmy daleko.
Zostałem zaatakowany przez strażników. Ujęli mnie od tyłu i rzucili na ziemię. Aż trzy pary rąk zaczęły  uderzać, a dwie podtrzymywały mnie przy pozycji leżącej. Chciałem wyrwać się z ich ucisku. Zacząłem kopać. Niestety po jakimś czasie naszej szarpaniny, zostałem sparaliżowany od uderzenia pistoletem. Nie mogłem poruszyć żadną część ciała. Głowa pulsowała, a nos nagle zaczął krwawić. Leżałem sztywno i nieobecnym wzrokiem wpatrywałem się w odpływający statek.
 Mam nadzieję, że dzieci będą w nim bezpieczne. Może w innym kraju uda im się założyć kochającą rodzinę. Żałuję, że nie  poznam swoich wnucząt. Kątem oka ujrzałem upadającego staruszka. Z dziury na jego piersi lała się gęsta krew. Czy oni go postrzelili ? I myślę, że odnalazł bym odpowiedz na to pytanie, gdyby nie przerażający ból w okolicach serca i narastająca po nim ciemność. Wiem, że już nigdy nie miałem się wybudzić.

17 komentarzy:

  1. To takie smutne i zarazem piękne :(( Czekam na 1 rozdział :)) A czy mogłabym na moim blogu w poście udostępnić twojego bloga ????
    A i zapraszam http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Foblivion-fantasy.blogspot.com%2F&h=gAQE9p8Y4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci bardzo. :)
      mogłabyś, tylko jestem ciekawa jak ten blog wygląda.
      jeśli to ten w komentarzu, to niestety nie chce mi się wyświetlić. :(

      Usuń
    2. a nie chwilkaa.. po prosu coś źle wkleiłaś. jest ok. :)

      Usuń
  2. Świetna fabuła, która bardzo mnie zaciekawiła. Zdarzyło ci się popęłnić błędy ortograficzne i literówki, ale całość jest spójna. Już nie mogę się doczekać następnego rodziału oraz recenzji. Jeśli to możliwe to byłoby miło gdybyś zrecenzowała kryminał.
    Pozdrawiam,
    Paulina A
    PS. Wszystkich zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem:
    www.fantasymilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. starałam się wyszukać wszystkie błędy, no cóż może kilka nie zauważyłam. :)
      dziękuję Ci bardzo, gdy będę miała czas to z chęcią zrecenzuję kryminał.
      jednak muszę jeszcze przeczytać Twoje książki. :)

      Usuń
    2. A które wypożyczyłaś? Wszystkie?

      Usuń
    3. niestety w mojej bibliotece były dostępne tylko 2. :(
      nie martw się niedługo przeczytasz tu recenzję :)

      Usuń
    4. Szkoda, że w twojej bibliotece były tylko dwie, bo u mnie są wszystkie. Za niedługo będę czytać ,,Alchemika".

      Usuń
    5. tą akurat uda mi się dostać :)
      i jeszcze tą o wróżkach, nie pamiętam tylko tytułu. :)

      Usuń
  3. To takie wzruszające! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! Szkoda, że nie ma więcej no ale w końcu prolog nie może być ani za długi, ani za krótki. :)

    Obserwuję :)

    xoxo
    -M
    http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję Ci baardzo. ;)
    takie komentarze bardzo wiele dla mnie znaczy. ;)
    także obserwuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak napisałaś, prolog wcale nie zdradza tematyki utworu. Przyznam, że bardzo mnie to zaintrygowało, gdyż po jego przeczytaniu mam już jakiś zarys powieści, a jednak to może być coś całkiem innego. Ogólnie fajnie się zaczyna i wciąga czytelnika. Bardzo ładnie ukazałaś tu ojcowską miłość. Gdy na końcu okazało się, że tata jednak umiera, to zrobiło mi się bardzo przykro. Miałam nadzieję, że kiedyś odnajdzie swoje dzieci, że jeszcze je zobaczy... Ech, no nic. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział : ) Pozdrawiam!
    PS Dodaję do linek. Teraz ja także jestem Twoją fanką i będę tu często wpadać ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog został dodany :)
    http://blogujmy-wspolnie.blogspot.com/2014/04/ucieczka-w-marzenia.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie dziękuję za Twój komentarz pod moim Prologiem;) Znalazłam wolną chwilkę i postanowiłam nadrobić Twoje rozdziały.
    Zaczynasz bardzo ciekawie i oryginalnie. Od razu zasypujesz nas akcją i.. tragedią. Wzruszył mnie obraz kochającego ojca, który umiera w samotności, ale zamiast martwić się sobą, myśli o dzieciach. Z chęcią przeczytam kolejny rozdział!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku trochę pomarudzę i wytknę drobne potknięcia, które wpadły mi w oko.
    Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę:
    "- Ines posłuchaj mnie. Teraz spróbujemy przedostać się do statków. Tam czekają dziadkowie. Zabiorą was w bezpieczne miejsce. - dziewczynka nie ..." Po kropce w dialogach używa się dużej litery. Można jej nie używać, jeśli to co poza wypowiedzią będzie odnosiło się bezpośrednio do niej. Przykład:
    - Przyniosłem pączki - powiedział Jaś. - Dla Ani kupiłem lizaka. - Postawił wszystko na stole.
    Poza tym następuje u Ciebie mała rozbieżność: Was i was. Obie formy są poprawne, ale tylko jeśli używane pojedynczo. Mieszanie ich raczej się nie sprawdza :)
    "Aż trzy pary rąk zaczęły uderzać, a dwie podtrzymywały mnie przy pozycji leżącej. " Myślę, że powinno być tu "w pozycji leżącej". Ale to moje osobiste odczucia.
    "Niestety po jakimś czasie naszej szarpaniny, zostałem sparaliżowany od uderzenia pistoletem. Nie mogłem poruszyć żadną część ciała. " Wiem, że ciosy w głowę mogą być śmiertelne. Jednak nie potrafię sobie wyobrazić, ze w warunkach niekontrolowanej walki, któryś ze strażników mógł wymierzyć tak silny cios, by człowieka zabić. Nie będę się jednak sprzeczać (lekarzem nie jestem), ale radzę Ci, abyś dała tu postrzał. Nie będzie żadnych wątpliwości. Oczywiście, to moje drobne sugestie, a ostateczna decyzja należy do ciebie.
    Już skupiając się na samej treści prologu, muszę szczerze stwierdzić, ze mnie tym ujęłaś. Kochający ojciec, dla którego ważniejsi są bliscy, a nawet obcy ludzie, niż on sam. Zaryzykował dla starca, nie martwił się o siebie, tylko o dzieci.
    Również sądzę, że książka to nie tylko akcja, ale chwile wytchnienia. Cieszę się z góry, że je tu znajdę.
    Pozdrawiam i życzę weny do dalszej pracy,
    roxette16

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za poprawę. :)
      po za tym ich tata został postrzelony. wszystko jest opisane w końcówce, choć nie dosłownie. :)
      i dziękuję za miłe słowa. :)

      Usuń
  9. Nie! ;_; Jakie to smutne! Człowieku mam łzy w oczach! Dla takiego wrażliwca jak ja, wystarczy prolog, by kompletnie wyprowadzić mnie z równowagi.
    Prolog bardzo mnie zaintrygował, więc dołączam się do obserwatorów. Nie zdziw się tylko, jak kolejne komentarze pojawią się z opóźnieniem. Tak już mam, jeśli chodzi o blogi. Chcę czytać, ale robię w ciągu dnia mnóstwo rzeczy i w końcu wychodzi na to, że nie udaje mi się zrobić prawie nic. ;_; Ale tak czy inaczej ja tu wrócę. Nie wykopiesz mnie stąd tak łatwo!
    A jak na razie smutam. Nieee! ;_;
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń

music