wtorek, 20 maja 2014

Opowiadanie Konkursowe

A oto i moje opowiadanie konkursowe. Nie jestem z niego dumna i nie wstawiłabym tego tutaj, gdyby nie moja obietnica. :( Szczerze mówiąc napisałam to w godzinę, a z powodu braku czasu nie mogłam nawet tego przestudiować na spokojnie i napisać jeszcze raz. To jest także winą mojego lenistwa. :( Nie będę Was kłamać. Przez tą pogodę jestem coraz bardziej rozkojarzona. No więc, opowiadanie właśnie zostało wysłane, a ja obiecuję, że jutro pojawi się tu kolejna recenzja. :) Wolałam odkładać ją na później, ponieważ nie mam za bardzo czego teraz '' komentować '', bo czytam książkę mającą 600 stron. :) Ale postaram jak najszybciej nadrobić moje braki na blogu. Miłego czytania. :)



PROLOG

Dawno, dawno temu w odległych krainach walkę z dobrem toczyła wszechmogąca czarownica. Novernight zaatakowała zamek Chenonceau, w którym mieszkała królewska rodzina. Ich siedemnastoletnia córka, Wielka księżniczka Rosaline przeciwstawiła się regułom wprowadzonym przez złowrogą wiedźmę I jako pierwsza zaatakowała ją w lesie., gdy leciała swą miotłą do starej chatki. Novernight zaskoczona atakiem spadła na ziemię. Różka wypadła z jej połatanej kieszeni I potoczyła się do głębokiego dołu, gdzie leży do dziś. Czarownica została zamieniona w kamień zdobiący bramy zamku, a Rosaline żyła długo I szczęśliwie, jak reszta księżniczek. I nic w tej historii nie było by ekscytującego, gdyby nie incydent, który spotkał pewną Amerykankę.

ROZDZIAŁ 1

8:30 – taką godzinę wybija zegar stojący przy moim łóżku. Kilka sekund później włącza się alarm. Po raz setny wciskam guzik oznaczający '' Drzemka '' I znów zapdam w dziesięciominutowy sen.

8.40 – Co może oznaczać ten denerwujący dźwięk ?! Dlaczego nie pozwoli mi śnić dalej ? Dość tego. Nie zamierzam dłużej tego tolerować. Zrzucam zegarek, po czym znów kładę się do łóżka. Po kilku minutach wicia się na pościeli stwierdzam, że nie jestem w stanie zasnąć. Dźwięk całkiem zmazał fantastykę z mej głowy I oczu. Przynajmniej teraz mogę racjonalnie myśleć. Wstaję z zamiarem skorzystania z prysznica. Przymierzam kilka metrów pokoju, gdy nagle coś zwala mnie z nóg. Oglądając się zauważam bezużyteczny zegar, który z powrotem przystąpił do grania wnerwiającej muzyczki. Chcąc go uciszyć wciskam wszystkie guziki jakie posiada. Może to podziała. Niestety po kilku próbach przedmiot nadal wydaje z siebie ironiczne dźwięki, które brzmią coraz głośniej. Nuty zaczynają wibrować w mej głowie, jak I w delikatnych uszach.

Wiedząc co ma zaraz nastąpić szybko podczołguję się do szafy, po czym wrzucam do niej zegar. Odwracając się w drugą stronę zauważam jaskrawy błysk. Chcąc sprawdzić, co wywołało tą dziwną reakcję próbuję wstać, lecz po każdej próbie znajduję się w wcześniej położeniu. Rezygnuję z wielkiego wysiłku I znów podczołguję się do szafy. Przeszukuję każdy zakamarek I już zamierzam zrezygnować z dalszych poszukiwań, gdy znów to dostrzegam. Zielone światło oświetla całą powierzchnię mego pokoju. Pochodzi on z barwnego patyka, który jakimś cudem znalazł się pod bluzką z logo sławnego zespołu. Wyciągam dłoń I po kilku chwilach wahań zabieram go z wielkiego mebla. Nagle po moim ciele rozchodzą się ogromne spazmy bólu.

Głowa zaczyna pękać, dłonie przybierają czerwoną barwę, ale mimo wysiłku nie mogę wypuścić patyka. Nie potrafię otworzyć zaciśniętej dłoni, dlatego muszę znosić to wielkie cierpienie. To coś okropnego. Mam nadzieję, że nikt nie będzie musiał go przeżywać. Czyżby Bóg był skłonny do podejmowania takich bezlitosnych decyzji ? Myślę, że odpowiedziałabym na to pytanie, gdyby nie paraliżujące mnie zaskoczenie. Ból zniknął, a ja znalazłam się na wielkiej polanie obok średniowiecznego zamku. To niemożliwe.

Przecież magia nie istnieje. Pewnie jeszcze śpię. Tak, to chyba najrozsądniejsze wytłumaczenie. Ale jednak coś w umyśle nie pozwala mi w to wierzyć. Wszystko w okół wygląda wprost rewelacyjnie I tak bardzo realistycznie. Czuję się, jakby jakaś czarodziejska postać przeniosła mnie w średniowieczne czasy. A może to rzecz ? Nie raczej nie, przecież to takie niemądre. Ale, coś musiało mi pomóc w takim podróżowaniu. No cóż, chyba nie poznam odpowiedzi stojąc samotnie na łące. Kierowana intuicją oraz nadzieją kieruję się w stronę marmurowego zamku. Przechodzę przez ogród pomarańczy I już stoję w bramie pałacu.

Na jego wysokich schodach dostrzegam kamienną rzeźbę. Artysta, który ją wykonał chyba nie miał za wiele wyobraźni. Najwidoczniej wzorował się różnorodnymi baśniami, w których występują jednolite postacie, a przede wszystkim czarownice. Ta nie różni się od nich niczym. Stoi z swym wielkim kapeluszem, porwaną szatą I wielką brodawką na nosie. Postać nie warta uwagi. Ale jednak pewien detal zachęca do przyglądnięcia się jej z bliska. Na boku kapeluszu złotym mazakiem napisano '' Wszechmogąca czarownica Novernight ''.

Novernight … hmm, chyba już gdzieś czytałam tą nazwę. Podnoszę zielony patyk I dostrzegam wyrytą w niej tą samą regułkę. Czyli jednak się nie myliłam. W swych dłoniach trzymam prawdziwą czarodziejską różdżkę. To takie ekscytujące ! Szczęśliwa wbiegam w podskokach do zamku … I zatrzymuję się ogłuszona przeraźliwym jękiem. Jeszcze nigdy nie słyszałam takiego dźwięku. Nie wiem nawet, czy byłam zdolna aby go sobie kiedyś przetestować w myślach, ale raczej nie. To rozsadziłoby moją ukochaną czaszkę. Podążam za dźwiękiem. Przechodzę przez różnorodne korytarze. Wiele z nich ozdobione jest portretami, jednak reszta może pochwalić się tylko zwykłym czerwonym dywanem. Gdy robi się coraz głośniej ( co oznacza, że jestem bliżej celu ) ogarnia mnie strach oraz zwątpienie. Powinnam przemyśleć tą decyzję wcześniej I wycofać się z zamku, dopóki było to możliwe. Jednak wiem, że już nigdy nie zaspokoiła bym swoją ciekawość. Skręcam w ostatni, ciemny korytarz.

Tam dostrzegam postać. To rzeźba, którą wcześniej widziałam na dworze, lecz nie jest ona z kamienia. To żywa istota trzymająca w dłoniach nóż I atakująca młodą kobietę. Jak sugeruje jej korona, królową lub księżniczkę. Wiedźma zadaje kilka ciosów, którym towarzyszy lament kobiety, po czym odwraca się w mą stronę. Jej zielono jaskrawe oczy przyciągają do siebie moją różdżkę. Jednak ja się nie poddaję I szarpię za patyk z całej siły. Mimo przerażenia, wiem że nie może ona się znaleźć w jej obrzydliwych łapach, bo mogłaby wyrządzić większą krzywdę księżniczce. Jednak Novernight się nie poddaje I zaczyna biec w mą stronę. Nie wiedząc co robić, szukam wzrokiem kobiety I zaczynam się modlić.

- Upuść ją – słyszę szept. - Puść różdżkę. To Cię uratuje – na twarzy kobiety pojawia się grymas. Zapewne uśmiech, który potęguje siła bólu. - Zostaw mnie. I tak już nie istnieję.

A ja jej wierzę. Puszczam różdżkę I zostaję wciągnięta w pojawiający się nie wiadomo skąd, wir. Pędzę otoczona różnorodnymi obrazami, aż docieram do ciemnej dziury. Po tym nie następuje już nic, ale w mej głowie pojawia się ostatnia myśl. Następnym razem inaczej wykorzystam moc czarodziejskiej różdżki.

5 komentarzy:

  1. Cudowne. Od razu się w tym zakochałam. Byłoby bardzo fajnie, gdybyś to kontynuowała.
    Najbardziej intryguje mnie ostatnie zdanie: "Następnym razem inaczej wykorzystam moc czarodziejskiej różdżki"....
    Napięcie sięga zenitu, tam tam tam. xd

    xoxo
    -M

    http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to się też wypowiem na ten temat :D Cudowny pomysł, Healy, składam pokłony za kreatywność :) Jednak razi mnie to, że mimo wstępu, potem akcja idzie tak sobie, hulaj dusza, że tak powiem. Jest to zaprawdę intrygujące, ale boli mnie fakt, że bardzo mało wiem. Zauważyłam też parę pokaźnych błędów, ale to się zdarza jak się na szybko pisze :) No i w sumie mogłabyś to rozbudować do większej historii, chętnie bym przeczytała!
    Pozdrawiam, Nari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci bardzo. :)
      wszystko dzieje się szybko, bo opowiadanie na konkurs miało by krótsze. :)
      gdybym mogła za pewne inaczej bym to '' rozbudowała ''.
      co do dalszych części to muszę to przemyśleć. :)
      jak na razie nie mam pomysłu na następne rozdziały. :)

      Usuń
    2. W każdym bądź razie życzę weny i pomysłów, bo sama wiem jak to trudno radzić sobie z jednym ( a co dopiero kilkoma) :) Choć uwielbiam Twój styl pisania i mam małe pytanko, kiedy pojawi się kolejna część Twojego opowiadania? :)

      Usuń
    3. dziękuję i wzajemnie. :)
      ja to nie wiem jak to robisz.
      piszesz kilka opowieści na raz.
      po prostu wow. :)
      w tamtym tyg. dodałam nowy rozdział ( nwm czy czytałaś ) :)
      a następny pojawi się albo na weekend, albo w przyszłym tygodniu. :)

      Usuń

music