środa, 14 maja 2014

Rozdział 2 cz. 3

Przepraszam, że tak długo tu nic nie wstawiałam. Muszę się przyznać, że jestem coraz bardziej leniwa ( to chyba przez pogodę ) i potrafię tylko całymi dniami leżeć oraz czytać książki. No cóż, postaram się następny fragment wstawić tu szybciej. Miłego czytania. :)
P.S. Chciałam jeszcze napisać, że w tym jak i w poprzednim rozdziale będzie więcej informacji o bohaterach, a mniej akcji. Ale mam nadzieję, że Was tym nie zanudzę. :)
I przepraszam za czcionkę, ale nie mogę przywrócić jej do normalnej formy. :(




Pierwszy raz obudziłam się w nocy. Zjadłam obiad pozostawiony na stoliku i z powrotem zasnęłam. Później zdarzyło się to kilka razy. Ale teraz, gdy się budzę obok siebie dostrzegam Noaha. Siedzi na podłodze, oparty o dół kanapy i pije coś przezroczystego. Nie chcąc mu przeszkadzać delikatnie odwracam się plecami do chłopca. Jednak on to wyczuł, bo właśnie odwraca się w moją stronę.

– Hej – uśmiech wpłynął na mą twarz.


Noah przetarł oczy, po czym odrzekł :


– Cześć. Miło widzieć Cię przytomną.


Roześmiałam się chcąc zniszczyć napięcie  zaistniałe między nami.


– Ines bardzo cieszę się, że wstałaś. Czekałem na to bardzo długo, a muszę powiedzieć Ci coś ważnego – spojrzał wprost w me niebieskie oczy. - Po pierwsze, chciałbym Cię przeprosić. Ten zeskok był głupim pomysłem. Nie powinienem był tego robić, ale wiesz, że gdym nie wiedział co się wydarzy zapewne tak bym nie postąpił – tu miał rację. 


Noah posiada wielki dar przewidywania tych najbliższych wydarzeń, które nastąpią już niedługo. Jednym słowem umie przepowiadać przyszłość. Jednak ja uważam to za podwojony czynnik przeczucia, przewidywalności, a może posiadanie dodatkowego zmysłu, ale inni sądzą, że mógł zostać opętany przez Bogów i motywują go do rozwijania tego daru.

Kiedyś Noaha traktowano jak wróżbitę. Do naszego domu wiły się kilometrowe kolejki beznadziejnych niewiast, pragnących zapoznać się z swą przyszłością. Oczywiście niemal wszystkie udało mi się przegnać. Jedenastoletni chłopiec nie zniesie takiej natarczywości. Ale mimo mojego, naszego oporu nikt nie przestaje wierzyć w jego dar, a co gorsze ja sama coraz częściej przyznaję im rację.


– Po części wiedziałem, że tak się stanie. Przed skokiem doznałem wizji twojego upadku, ale postanowiłem zaryzykować. Pop prostu zaszedłem za daleko. Nie mogłem się poddać. Tak sobie zrezygnować … Przepraszam – po jego policzkach potoczyła się łza. A po niej jeszcze kilka następnych. 


To takie rozczulające. Kocham Noaha. Bardzo go kocham, ale mimo tego nie mogę ściągnąć z chłopięcych ramion ciężaru, jakim jest ból i smutek. To musi wykonać sam. Jednak nie wszystko. Ktoś może podnieść go na duchu, postarać się pocieszyć. I będę to ja. Jego jedyny najbliższy członek rodziny.


Dlatego obejmuję Noaha i mówię, że wszystko będzie dobrze, że już się na niego nie gniewam. I tak leżymy w ciszy, opatulając się dłońmi, ramionami, dopóki on znów przerywa nasz spokój. 


– Po drugie chciałem na Ciebie nakrzyczeć, bo skoczyłaś do takiego wielkiego wodospadu i ryzykowałaś dla mnie życie, co było niepotrzebne – obrażona zamierzam zaprzeczyć, lecz Noah przykłada mi palec do ust. - I po trzecie, chcę Ci podziękować. Za to, że ukazałaś ile dla Ciebie znaczę. Zapewne wszystkim szczęki opadły jak ujrzeli nasz skok – zaśmiał się pod nosem, po czym dodał. - Za to, że opiekujesz się mną, zastępując rodziców i obdarowujesz miłością jakiej nie zaznałem od innych ludzi. Tak po prostu dziękuje za to, że jesteś przy mnie. I po czwarte. Proszę, abyś nigdy mnie nie zostawiła. 


Słysząc to wybucham płaczem. Noah po raz pierwszy wyraził co do mnie czuje, a poza tym odgadł jaką rolę odgrywa w moim życiu. Ta wypowiedz podsunęła mi odpowiedz na wcześniejsze pytania. Bóg pozwolił mi żyć, aby chronić Noaha. To moja misja. Moje powołanie. 


Brat wyszeptuje coś pod nosem ( chyba znów mnie przeprasza ), po czym wtula się głową w mą klatkę piersiową. Po kilku minutach przychodzi Allie, jak sądzę obudzona łkaniem. Nie prosi, abyśmy się uciszyli. Nie jest oburzona naszym zachowaniem. Podchodzi tylko i przyłącza się do nas, kładąc na kanapie. To taka wspaniała dziewczynka. Nie muszę nic mówić, a ona i tak zrozumie co leży mi na sercu.


Jej obecność jeszcze bardziej potwierdza mnie w zdaniu, iż powinnam opiekować się bliskimi. Tak rozmyślając znów zapadam w sen. Tym razem bez nagłych pobudek.

9 komentarzy:

  1. Cześć! Dziękuję za zajrzenie na mojego bloga :)
    Nie lubię wypominać, bo wydaję mi się, że wtedy komuś robi się przykro, ale pewnie jak czytałaś to nie zauważyłaś paru błędów, mianowicie:

    Nie chcąc mu przeszkadzać delikatnie odwracam się na drugą stronę. Jednak chłopiec to wyczuł, bo właśnie odwraca się w moją stronę. - powtórzyłaś słowo "stronę".

    Tak sobie zrezygnować … Przepraszam – po jego policzkach potoczyła się łza. - Łza nie może się potoczyć.

    Koś może podnieść go na duchu, postarać się pocieszyć. I będę to ja. - Ktoś* "zjadłaś" literkę. (:
    Proszę nie traktuj tego jako "hejt", ja tylko staram się pomóc. Prowadzisz super bloga!
    Pozdrawiam, Flaw.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, nie mam weny na komka.
    Pozdrawiam,
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny rozdział. Jest w nim dużo uczuć, które są wyrażone w tak piękny, a zarazem prosty sposób. Cieszę się, że bohaterowie uświadomili sobie wzajemnie, kim dla siebie są i jaką rolę odgrywają. To bardzo ważne, aby się rozumieć i doceniać. Tak jak pisałaś, mamy tu sporo opisów, tak więc dowiedziałam się co nieco ; ) Teraz czekam na kolejny rozdział, tym razem pełen akcji. Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, wygląda mi to na uzależnienie ; ) Nie wiem, czy jest do końca dobre. W każdym bądź razie jest to dla mnie bardzo miłe i z całego serca dziękuję Ci, że do mnie zaglądasz. Jesteś wielka! ; *

      Usuń
    2. hahha, a o jakie uzależnienie CI chodzi ? :)
      zaglądam, bo prowadzisz cudownego bloga i bardzo lubię czytać twoje posty. :)
      ale uzależniona na pewno nie jestem. :3

      Usuń
  4. Cudowne :) Nie zawsze w każdym rozdziale musi być wiele akcji. W końcu każdy musi kiedyś odetchnąć itp. :)

    Czekam na następny :)

    xoxo
    -M
    http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Weszłam na tego bloga przypadkiem, a tu takie zaskoczenie. Spodobało mi się. Czcionka jest ładna, choć po dłuższym czytaniu męczy oczy. :) Czekam na następny wpis. Jeśli byłabyś tak miła to proszę o powiadomienie na moim blogu lub na maila. Bo zanim sama posprawdzam wszystkie blogi to trochę trwa :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :P Bardzo spodobał mi się twój blog :) Może wpadniesz do mnie? http://zaprzysiezeni.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję za komentarz pod moim rozdziałem!:) Cieszę się, że spodobał Ci się mój styl. Cieszy mnie to tym bardziej, że zaznaczyłaś, że wolisz bardziej poetycki. A mimo to przekonałaś się do mojego;) Ze wzglęu na to iż piszę kryminał, nie będę go "poetyzować". Fakty, opisy, tajemnica i fakty. Akurat w tym opowiadaniu na poezję nie ma miejsca i cieszę się, ze mimo to chcesz czytać;)

    Byłam przekonana, że przeczytałam ten rozdział, a jednak nie... I nie wiem jak to się stało, że Cię nie zaobserwowałam. Ale już poprawiam ten błąd. No, można uznać, że jestem na bieżąco z Twoim opowiadaniem. Ale przejdźmy do treści. Bo opisałam się już, a nie napisałam nic sensownego;D

    Zaintrygowałaś mnie stwierdzeniem "opętany przez Bogów". Da się tak? poza tym czemu w liczbie mnogiej? Rozumiem, że tak gdzie są nie ma wiary w Chrystusa, a w wielu Bogów. To kolejna istotna informacja mówiąca wiele o tej społeczności. Bardzo podoba mi się motyw braterskiej miłości, który ukazałaś. Czytając słowa Noaha i jego podziękowania, zrobiło mi się mega cieplutko na serduszko. To było naprawdę słodkie! Mam wrażenie, że gdy ą razem są hm.. niezniszczalni. Bo walczą dla siebie nawzajem. Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg ich przygód! ;)

    OdpowiedzUsuń

music